Borgin & Burkes

Gość

Sklep jest spory i brudny, z dużym kominkiem. Mroczny wystrój sklepu współgra z towarami, które można tam kupić. W ofercie były m. in. amulety czy eliksiry. Wszystkie posiadają czarnomagiczną moc, a wiele z nich również ofiary w ludziach. Jego stałymi bywalcami byli Malfoyowie.

Nefej wolnym krokiem wpadł do sklepu. Oczywiście nie miał na sobie szaty szkolnej. Czarny płaszcz pasował idealnie do wnętrza sklepu. Jego cera była jeszcze bledsza niż zwykle. To Nokturn tak na niego działał. Przeszedł wokół sali przyglądając się `pięknym` przedmiotom.
-Po co komu skurczone czaszki?-spytał sam siebie pod nosem. Zwrócił się do sprzedawcy.
-Poszukuje dwóch rzeczy. Pierwsza to jakieś zwyczajne kastety. Bez żadnych specjalnych zaklęć czarnomagicznych bo niektórzy mogliby to zauważyć-miał na myśli nauczycieli, oczywiście.
-I także coś na co na pewno mnie nie stać, nawet jeśli to macie. Artefakt zwany Kruczą Szatą. Po prostu unosi właściciela na małą wysokość. I można tym sterować. A ile kosztuje jeśli maci?-zapytał z ciekawością.

Katrin weszła do sklepu wolnym krokiem.
Podeszła do lady i zadzwoniła dzwoneczkiem, była pewna, że sprzedawca zdziwi się jak zobaczy co trzyma w rękach.

Gość

Sprzedawca podszedł wolnym krokiem do lady.
- Witam... - wychrypiał do dziewczyny.

- Szukam amuletu który ma dosyć potężne moce magiczne- powiedziała chłodno trzymając trójgłowego psa.

Gość

- Moce magiczne... Moce magiczne... - podrapał się po swojej siwej bródce i rozejrzał się po całym sklepie.

- Tak, a dokładniej chodzi mi o taki amulet który pomoże mi w nauce np. nadprzyrodzonych mocy.- powiedziała cicho i jak zwykle chłodno.

Gość

Sprzedawca poszedł na zaplecze. Po chwili wyszedł z niego z dużym, czarnym pudełkiem w ręku.
- Może ten... - powiedział i otworzył pudełko pokazując zarazem srebrny łańcuszek, na którym wisiał duży rubin - Amulet Indyjski. Moce czarnomagiczne wzmacniające zaklęcia i instynkt posiadacza. - znów zadrapał się po bródce.

- Mmm.. patrząc się na niego, a może jakiś inny.?- zapytała.

Gość

Mężczyna ponownie zniknął na zapleczu, z którego powtórnie wyszedł z czarnym pudełkiem w ręku.
- Amulet Egispki. Wzmacia potęgę i siłę czarodzieja, który go posiada i oczywiście pomaga w każdej sytuacji, w której towarzyszy zagrożenie lub niebezpieczeństwo posiadaczowi. - mówił, gdy otwierał pudełko, a oczom dziewczyny ukazał się duży wisior w dziwnym kształcie cały oznaczony starożytnym pismem.

- Pasuje mi - powiedziała Katrin chytrym i przebiegłym tonem- ile płacę.?

Gość

- 2 galeony i 3 sykle. - powiedział sprzedawca zachrypniętym głosem i wystawił rękę przed dziewczynę. - Najpierw płacisz, a potem dopiero daję towar... - zabrzmiał jego donośny głos.