Gabinet prof. Jefferson

Scarlet momentalnie odłożyła książkę na biurku i poprawiła tiarę na głowie.
- Proszę! - powiedziała doniośle.

Do gabinetu weszła Misteria.

- Dzień dobry Pani Dyrektor - powiedziała dygając - miło mi wreszcie Panią poznać

- O witaj Misterio. Ciebie również jest mi miło powitać w mojej szkole. - powiedziała z uśmiechem wstając od biurka

- Gdy zatrudniałą mnie Pani nie mówiła w jak trudnych waruckach przyjdzie mi tu pracować - powiedziała lekko chrząkając - spodziewałam sie nieznośnych uczniów, wrednych nauczycieli czy problemów ze skrzatami, pare interwencji z Zakazanym Lesie, ale nie to co sie dzieje obecni

- Nie mogę zdradzic wszystkich szczegółów ale od paru dni robię z ochroniarza, pielęgniarkę, niańkę, kucharkę, przyjaciółkę matkę itd...

- Nic o tym nie wiem, droga Misterio. Nie słyszałam, aby w szkole były jakieś problemy.. - stwierdziła w chwili zamyślenia

- ehhh - westchnęła - w każdym bądź razie, zdarzają się. Np. wczoraj Michelle trafiła do mnie z dziwną grypą., której objawy były bardzo niebezpieczne: dziewczynie było zimna a miała temperaturę pieca. No i parę jeszcze innych przypadków o których nie mogę powiedzieć.

- W każdym bądź razie moz e da sie Pani wyciągnać na jakąs kawe do Hogsmead. Porozmawiamy, poznamy się bliżej. I dowiem się czemu pomimo incydentu z Cyrillą postanowiła mnie pani zatrdunić

- Dobrze, przejdźmy się do Hogsmeade. Gdzie Pani proponuje? - zapytała wstając od biurka

- Trzy miotły? - spytała dość pewnie - bardzo lubię ten klimat.

Wyszła pierwsza z gabinetu.

- Ja również. - odparła i wyszła z gracją za Voland.

Odstęp

Scarlet wróciła do gabinetu.
Usiadła na fotelu w gabinecie i zasnęła.

Michelle zapukała do gabinetu.

Scarlet obudziła się i o mało co nie zleciała z krzesła!
Usadowiła się wygodnie w fotelu, pstryknęła palcami, a jej szata zmieniła się na inną. Poprawiła włosy oraz tiarę i krzyknęła:
- Proszę wejść!