|
Autor |
Wiadomość |
Sapphire Avain
Moderator
Dołączył: 19 Maj 2008
Posty: 301 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z dalekiej przeszłości.
|
Wysłany:
Nie 17:52, 08 Cze 2008 |
 |
Czasem w życiu zdarza sie tak, że trzeba stanąć przed Radą Wizengamotu w tejże sali. Cóż się tu wydarzy, tego nie wie nikt - pewnym jest, że coś godnego uwagi. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
|
 |
Gość
|
Wysłany:
Nie 18:50, 08 Cze 2008 |
 |
Coś na początek:
- tak zapisujemy mowę
- *tak zapisujemy myśli*
- tak każde inne działanie
- posty są stosunkowo długie, poprawne gramatycznie, ortograficznie i składniowo, ciekawe
- odpisują TYLKO CI, którym udzielę głosu. Inni zostaną wyproszeni fabularnie, i stracą prawo głosu. Capisce?
Sala obrad najwyższego sądu czarodziei - Wizengamotu - od jakiegoś czasu była pełna, z nielicznymi tylko pustymi miejscami, które szybko się zapełniały. Członkowie trybunału, odziani w pyszne szaty znaczące ich urząd, gwarzyli między sobą, tak, że pomruk w tej kamiennej sali wydawał się kilkakrotnie głośniejszy. Na samym dole, na nagiej, kamiennej posadzce stały dwa masywne krzesła z przyczepionymi doń grubymi łańcuchami. Niektórzy już niecierpliwie zerkali na przewodniczącego procesowi, Dominicusa Alberswitch'a, kawalera Orderu Merlina Pierwszej Klasy i ogólnie poważanego maga.
Przed samym Alberswitch'em, prócz grubych tomisk prawa czarodziejów, na malutkich wspornikach stały różdżki obu nauczycieli, którzy byli dziś podmiotami sprawy. Starszy czarodziej w zamyśleniu gładził swoją krótką, siwą brodę, patrząc na krzesła swoimi jasnymi, zielonymi oczyma.
Nagle wstał, i rozmowy momentalnie ucichły.
- Witam wszystkich na posiedzeniu Wizengamotu w sprawie Nhandha Maliha Ksanscha oraz Sapphire Avain, nauczycieli Hogwartu, którzy dopuścili się karygodnego, czynnego oporu wobec przedstawicieli Ministerstwa. Dodatkowo Nhandh Malih Ksansch zostanie osądzony w sprawie morderstwa John Stonera z użyciem Czaru Niewybaczalnego, Avady Kedavry - głuchy pomruk przetoczył się po sali. - Wprowadzić oskarżonych!
Boczne drzwi sali otwarły się, a dwójka dementorów wprowadziła oboje oskarżonych, którzy ledwo usiadłszy na krzesłach, ciasno zostali oplątani łańcuchami. Dementorzy stanęli za nimi, tak, że wyraźnie słyszeli ich świszczące oddechy.
Sędzia bacznie zmierzył ich wzrokiem.
- Pomijając wstępne formalności, o których wszyscy wiemy, proszę oskażonego Nhandha Maliha Ksanscha o przedstawienie swojej wersji wydarzeń w owym feralnym dniu, a właściwie nocy, które to zaszły na terenie Hogwartu. |
|
|
|
 |
Gość
|
Wysłany:
Nie 19:08, 08 Cze 2008 |
 |
Zmęczony dwutygodniowym pobytem w Azkabanie Nhandh mówił z trudem. Ostre łańcuchy wrzynały mu się w zapadniętą klatkę piersiową, która cała była w bliznach zrobionych przez samego Nhandh`a, cierpiącego męki dementorów - *Nie mam już siły, ani mówić, ani myśleć... Avain pomóż mi!* - Chciał, aby oskarżona nauczycielka odczytała jego wiadomość - Wieczorem tamtej nocy siedziałem w pokoju nauczycielskim. Jako nowy nauczyciel szukałem znajomych. Nagle do pokoju wkroczyła profesor Avain... - Tutaj Nhandh głośno jęknął, przypominając sobie ów wieczór - *Po co jej to mówiłem?!* - oskarżał samego siebie w myślach - Od razu ją rozpoznałem. Sprawiło mi to ból. Dobrze się nam rozmawiało, ale dręczyła mnie jedna rzecz. Ona nie wiedziała, że ja... - urwał i postarał się oddalić od kobiety siedzącej obok - Ona nie wiedziała, że ja zabiłem jej męża! - wydusił to z siebie - Podejmowałem tę decyzję już od dawna. Chciałem, aby mi wybaczyła, ale bałem, się konsekwencji. Toteż dałem spenetrować swoje myśli profesor Avain. Ona uderzyła mnie i wybiegła z pokoju. Ja zżerany przez skruchę napisałem do ministerstwa list. Drugi list wysłałem do Sapphire Avain. Wtedy do pokoju wbiegli łapacze, a dokładnie jeden. Oddałem mu się. Związał mnie i ogłuszył. Obudziłem się z Avain nad głową... - zaschło mu w gardle. Ciężko mu było mówić - *Wybacz mi Avain. Błagam!* - Mówił telepatycznie do profesorki - Po paru chwilach do pomieszczenia wbiegli inni. Podpalili pokój nauczycielski. Ja złapałem podręcznik, który piszę i wybiegliśmy z pomieszczenia. Avain nie udało się zbiec. Użyłem każdej reszki swej siły i użyłem zaklęcia odrzucającego. Sam się zdziwiłem, jak bardzo silne było. Uciekliśmy z Sapphire do skrzydła szpitalnego, gdzie nas pojmano. Następnie spędziłem, nędznie żyjąc, dwa tygodnie w Azkabanie - piekło go suche gardło. |
|
|
|
 |
Michelle Hyde
Gryffindor
Dołączył: 17 Maj 2008
Posty: 1681 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: *Gryffindor / *Los Angeles Płeć: Czarownica
|
Wysłany:
Nie 19:10, 08 Cze 2008 |
 |
p.s. ja o 20:35 IDĘ!! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Gość
|
Wysłany:
Nie 19:16, 08 Cze 2008 |
 |
- Warunki pobytu w Azkabanie są każdemu dobrze znane i nie podlegają jakiejkolwiek dyskusji - powiedział ostro przewodniczący. Spojrzał kątem oka na sekretarzy, a pierwszy z prawej skinął głową. - Uprasza się również o nie porozumiewanie się za pomocą przekaźników niewerbalnych - popatrzył znacząco na Nhandha Maliha Ksanscha. - Dobrze... Teraz proszę o relację drugą oskarżoną, panią Sapphire Avain - przeniósł wzrok na nauczycielkę eliksirów. |
|
|
|
 |
Sapphire Avain
Moderator
Dołączył: 19 Maj 2008
Posty: 301 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z dalekiej przeszłości.
|
Wysłany:
Nie 19:29, 08 Cze 2008 |
 |
Sapphire zaczerpnęła powietrza w płuca mimo krępujących ją łańcuchów. Chciała to wszystko mieć już za sobą.
- Tamtej nocy dowiedziałam się o morderstwie na Johnie - przemówiła zachrypniętym głosem, co było efektem dwutygodniowego pobytu w Azkabanie. - Teraz nie jestem w stanie określić uczuć, jakie w tamtej chwili mi towarzyszyły. Zupełnie się nie kontrolowałam: uderzyłam Nhandha raz i drugi... I wyszłam. - Zrobiła pauzę, chcąc za wszelką cenę zebrać myśli, co byłow wyjątkowo trudne po tak długiej wegetacji w areszcie. - Skierowałam się do Hogsmeade, żeby jakoś to wszystko odreagować. Wtedy przyleciała sowa z wiadomością od Nhandha. Stwierdziłam, że nie pozwolę, aby Ministerstwo wykończyło go przede mną. Postanowiłam mu pomóc w tej konkretnej sytuacji. Weszłam do pokoju nauczycielskiego, gdzie zastałam go leżącego na ziemi.Zrobiło mi się go dziwnie... żal - wychrypiała słabo. - Uwolniłam go. Później już tylko czekaliśmy na łapaczy z Ministerstwa. Kiedy wkroczyło kilku z nich, od razu pozbawiliśmy ich świadomości. Później musieliśmy zmagać się z ognistymi pociskami. W końcu postanowiliśmy uciekać. Niestety, mnie się to nie udało. - Przerwała na chwilę, znowu w celu zebrania myśli. To wydawało się tak odległe... - Nhandh zareagował natychmiast, w obronie własnej. Łapacze wylądowali na ścianach, a my skierowaliśmy się do Skrzydła Szpitalnego. Stamtąd zostaliśmy przetransportowani tutaj - zakończyła i odetchnęła z ulgą. Miała nadzieję, że już nic nie będzie musiała mówić. Suche i zapewne zaczerwienione gardło dawało o sobie znać w bardzo nieprzyjemny sposób. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Gość
|
Wysłany:
Nie 19:36, 08 Cze 2008 |
 |
I tym razem wszystko zostało zapisane przez sztab sekretarzy, wyposażonych w samopiszące pióra, notujące wszystko słowo w słowo. Sędzia główny siedział z kamienną twarzą, ukrytą częściowo dłonią, którą w zamyśleniu przykrył usta.
- Na świadka wzywam Emmę Montez, uczennicę II roku, z domu Gryffindor! - zawołał głośno. Jakby na samą myśl wyczarowano trzecie krzesło, już bez łańcuchów, ustawione tak, że osoba tam siedząca nie będzie w stanie widzieć nauczycieli.
Sędzia pomocniczy podsunął mu pod nos krótką notatkę, którą jakiś czas potrzymał w dłoni, po czym zmiął papier. |
|
|
|
 |
Emma Montez
Gryffindor
Dołączył: 17 Maj 2008
Posty: 1764 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gryffindor/New Jersey/LA Płeć: Czarownica
|
Wysłany:
Nie 19:39, 08 Cze 2008 |
 |
Emma weszła do sali odważnym krokiem, z poważną miną. Spojrzała na przewodniczącego komisji i ruszyła w stronę wolnego krzesła. Usiadła na nim. - Dzień dobry. - powiedziała do wszystkich i czekała na zadawane jej pytania. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Gość
|
Wysłany:
Nie 19:46, 08 Cze 2008 |
 |
Przypominam - długość, a posty mają być sensowne i wyczerpywać temat. Mile widziane myśli i odczucia. Przypominam o dementorach.
- Emmo Montez - zaczął mag Dominicus. - Proszę Cię o zdanie relacji z przebiegu aresztowania profesor Avain oraz profesora Ksansha. Mów tylko faktach, a nie o tym, czego się domyślasz lub usłyszałaś - chodzi nam tylko o Twoją relację - głos miał miły, a oczy ciepłe. Przypominał trochę kochanego dziadka, jednakże otoczenie skutecznie temu zaprzeczało. Ponadto dementorzy za plecami wprowadzali dosłownie grobowy nastrój. |
|
|
|
 |
Emma Montez
Gryffindor
Dołączył: 17 Maj 2008
Posty: 1764 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gryffindor/New Jersey/LA Płeć: Czarownica
|
Wysłany:
Nie 20:03, 08 Cze 2008 |
 |
Emma przełknęła ślinę. Czuła się nie pewnie, lecz po chwili zamyślenia zaczęła mówić. - Tamtego dnia, wszystko wydawało się normalne.. Lecz wieczorem wyszłam na błonia.. Bawiłam się ze swoim psem, gdy nagle wbiegło kilku mężczyzn w czarnych szatach i zabrali mi różdżkę. Powiedzieli bym założyła ręce na głowę i odpowiadała na pytania.. Byłam zszokowana. Nic nie zrobiłam tylko spytałam się co się dzieje. Jeden z mężczyzn warknął na mnie i zapytał się gdzie jest pokój nauczycielski. Wbił mi różdżkę w brzuch, i zagroził, że jak poruszę się, to pożałuję. - mówiła i przez chwilę odetchnęła. Pamiętała dokładnie tamto wydarzenie. - Ja wyjaśniłam, że nieznam panów, a nieznajomym nie zdradza się połorzenia żadnego pomieszczenia w Hogwarcie. Wtedy inny mężczyzna rzucił się na mnie i złapał za włosy. Ponownie spytał o pokój. Zaczęłam jęczeć z bólu i mówiłam im, że nie odpowiem na ich pytanie. Następnie... Jeden z mężczyzn wypowiedział jakieś zaklęcie i robaki zaczęły chodzić po moim ciele, idąc w kierunku szyi. Byłam przerażona, lecz się nie dałam i kopnęłam mężczyznę... Niestety wyszło to na moją niekorzyść.. Przewróciłam się, i pęk moich włosów został w ręce mężczyzny, który trzymał mnie za włosy. Zaczęłam płakać i mówić im, że nadal nie zmieniłam zdania i nic im nie powiem... - tłumaczyła a kropelki potu spłynęły po jej czole. - I wtedy... Jeden z mężczyzn rzucił na mnie małą dawkę Crucio... - powiedziała, a ręce zaczęły jej drżeć. *Dlaczego muszę sobie to wszystko przypominać... * pomyślała, i wróciła do opowiadania. - Zaczęłam płakać coraz mocniej.. Wtedy moja przyjaciółka, Michelle Hyde, wbiegła na błonia i krzyknęła do nich by mnie zostawili, a ona zaprowadzi ich do pokoju nauczycielskiego. I wtedy ogłuszyli mnie i pobiegli za nią... - dokończyła. - To wszystko co wiem na ten temat... - dodała. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Gość
|
Wysłany:
Nie 20:09, 08 Cze 2008 |
 |
- Hmm... - Alberswitch pogładził swój podbródek. - Czy jesteś pewna, że tak to wszystko wyglądało? I że rzucono na Ciebie zaklęcie Cruciatus? Jeśli tak, to czy pamiętasz, jak wyglądał owy czarodziej z Ministerstwa? - starał się nie zwracać uwagi na stan dziewczyny. Jej zeznania były dość ważne... Nawet jeśli miało to ucieszyć dementorów. |
|
|
|
 |
Emma Montez
Gryffindor
Dołączył: 17 Maj 2008
Posty: 1764 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gryffindor/New Jersey/LA Płeć: Czarownica
|
Wysłany:
Nie 20:12, 08 Cze 2008 |
 |
- Tak... Jestem pewna, że tak to wszystko wyglądało i, że rzucono na mnie zaklęcie Cruciatus.. - odparła. - Niestety nie pamiętam jak wyglądał tamten czarodziej. Wszyscy byli w czarnych szatach, a w tak wielkim szoku, trudno jest zwracać uwagę na szczegóły.. - powiedziała poważnie. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Emma Montez dnia Nie 20:13, 08 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
 |
 |
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|