|
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany:
Nie 21:35, 08 Cze 2008 |
 |
Nhandh`owi przed oczami zaczęły pojawiać się mroczki - *10 lat w Azkabanie? Wolę umrzeć...* - zauważył, że zabierają Avain. Ułaskawioną i zmarnowaną przez Nhandh`a Avain - *Jeszcze raz przepraszam. Wybacz mi!* - jęknął z rozdzierającego go bólu: fizycznego i psychicznego. Wystarczyłoby mu jedno słowo Avain, a raczej dwa: "Wybaczam Ci". |
|
|
|
 |
|
 |
Gość
|
Wysłany:
Nie 21:49, 08 Cze 2008 |
 |
- Sędziowie Wizengamotu! Do przegłosowania został jeszcze jeden wniosek! - powiedział głośno, gdy harmider ustał. Część sędziów wyrażała swoje niezadowolenie z wyroku. - Pod głosowanie podaję wniosek o uznaniu Nhandha Mahila Ksanscha winnym morderstwa z użyciem Zaklęcia Niewybaczalnego pracownika Ministerstwa Magii, Johna Stonera!
I tym razem sala wybuchła hałasem rozmów, szelestu szat i odsuwanych ław, gdy poszczególni sędziowie zaczęli wstawać. Tym razem byli bardziej jednomyślni - 98 sędziów optowało za uznaniem oskarżonego winnym.
- Dziękuję! W imieniu Najwyższego Sądu Czarodziejów - Wizengamotu - ja, Dominicus Alberswitch, ogłaszam Nhandha Mahila Ksanscha winnego zarzucanego mu czynu i zgodnie z prawem skazuję go na "pocałunek" dementora! - sala eksplodowała. Od dawna nie uznano kogoś za aż tak winnego, by skazywać go na los gorszy od śmierci. Łańcuchy opadły, dementor złapał nauczyciela za ramiona i zaczął powoli wyprowadzać go z lochu.
Przez cały ten harmider przedarł się wysoki falset, gdy jedna z grona sędziowskiego zobaczyła, co dzieje się za drzwiami bocznego pomieszczenia. Drugi dementor zrzucił kaptur i szykował się do złożenia pocałunku Sapphire Avain! Jakby na rozkaz ku drzwiom pomknęło stado patronusów o wszelkich możliwych kształtach, napełniając salę oślepiającym światłem.
Sapphire obudziła się pod wpływem uderzenia o podłogę, gdy trzymający ją dementor upuścił swą zdobycz. Usłyszała słaby, niosący się przy podłodze trzask drewienka. Nhandh Ksansch zaś nie miał nawet siły podnieść się z podłogi, ale był wolny - nic go nie krępowało. |
|
|
|
 |
Sapphire Avain
Moderator
Dołączył: 19 Maj 2008
Posty: 301 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z dalekiej przeszłości.
|
Wysłany:
Nie 21:55, 08 Cze 2008 |
 |
Zmysły Sapphire odżyły na nowo: miała szansę się uwolnić! Szybko zorientowała się w sytuacji. Korzystając z ogólnego zamieszania i oślepiającego światła wszelakich patronusów, pomknęła ku jakimkolwiek drzwiom niemalże pełzając. *Oby się udało, oby się udało...* błagała w myślach. Na jej czole pojawiły się strużki potu wynikające ze straszliwego wysiłku po tak długiej wegetacji w więzieniu. Tak niewiele zostało do drzwi, tak niewiele... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Gość
|
Wysłany:
Nie 22:02, 08 Cze 2008 |
 |
Ból w każdej części ciała. Niesamowity zastrzyk adrenaliny. Dodatkowa porcja energii w starym ciele. Żyłka na czole wyskoczyła od razu. Zwietrzałe mięśnie pobudziły się po paru latach do życia. Nhandh postarał się wyczarować patronusa-lwa, który pobiegłby do jego dzieci zawiadomić o śmierci. Leżał przy ścianie. Przypomniała mu się lekcja opieki nad magicznymi zwierzętami i te "odlotowe owady". Postarał się rzucić najpotężniejsze zaklęcie odrzucające jakie znał w ścianę tak, aby odbiło się od niej i wyrzuciło go na korytarz. Gdy tylko tam dotrze pobiegnie w stronę windy, zrobi to dzięki czarowi przyspieszenia. |
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Nie 22:04, 08 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
 |
Gość
|
Wysłany:
Nie 22:15, 08 Cze 2008 |
 |
Sapphire Avain
Nagle Sapphire poczuła przejmujący ból dłoni. Spojrzała nań - była przyciśnięta ciężkim, mocnym butem. Spojrzała w górę, na rosłego mężczyznę, celującego weń różdżką.
- Uciekamy, hę? - wyczytała z ruchu jego ust. - Śmierć mieszańcom - wysyczał. Zamknęła oczy, instynktownie kuląc się jak najbardziej, gdy poczuła, że dłoń jest nagle wolna. Rozchyliła powieki - faktycznie, nikt już nie stał na jej ręce. Spojrzała wokół, i zobaczyła, jak sędzia się lekko uśmiecha. To iluzja. Na pewno. Pod palcami poczuła znajome drewno. Różdżka. JEJ różdżka.
Nhandh Ksansch
Nie było łatwo. Ból w każdej części ciała uniemożliwiał skupienie się na tyle, by wykonać jakikolwiek czar. Już myślał, że to koniec. Ostateczny. Jednak... Wyczułeś ruch powietrza, gdy jakiś mężczyzna walnął plecami o ścianę, ewidentnie oszołomiony. Zwróciłeś głowę w jego kierunku, i zobaczyłeś, że w zaciśniętych palcach trzyma on swą różdżkę.
Patronusy zaczęły znikać. Czasu ubywało, światła i ruchu stwarzającego zamieszanie też... |
|
|
|
 |
Gość
|
Wysłany:
Nie 22:21, 08 Cze 2008 |
 |
Nhandh bardzo, bardzo zdziwiony tym, że zaklęcie mu nie wyszło spojrzał na mężczyznę i różdżkę, którą trzymał w ręce - *Raz trzeba spróbować* - pomyślał sobie i z trudem doczołgał się po kawałek drewna. Nie znał się na ruchach różdżką, ale machnął nią w stronę ściany i użył silnego zaklęcia odrzucającego, ale czy mu się to uda? Musi! Przecież to Nhandh! |
|
|
|
 |
Sapphire Avain
Moderator
Dołączył: 19 Maj 2008
Posty: 301 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z dalekiej przeszłości.
|
Wysłany:
Nie 22:25, 08 Cze 2008 |
 |
Sapphire była już całkowicie skołowana. Była pewna tylko jednego: ma w ręku swoją własną, niezmienioną od trzystu lat, ukochaną różdżkę! Instynktownie zacisnęła na niej palce tak mocno, jak tylko potrafiła. Przerażona, wystawiła zęby w geście obronnym całkowicie bezwiednie. Jak przez mgłę ujrzała uśmiech sędziego, ale w takim stanie rzeczy niczego już nie była pewna. Przycisnąwszy różdżkę do piersi czmychnęła w tył, błagając w duchu o powodzenie jej ryzykowanego przedsięwzięcia. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Gość
|
Wysłany:
Nie 22:35, 08 Cze 2008 |
 |
Jedno było pewne - szanse na skuteczną ucieczkę się wypośrodkowały. Mieliście różdżki, jednak największy harmider już się kończył. Światło bledło, hałas zmniejszał się z sekundy na sekundę... Sapphire, odsuwając się w tył raczej na oślep, wyczuła, że trafiła na coś miękkiego. Obróciła głowę - Nhandh! Zobaczyła jeszcze, jak wyciąga różdżkę - i w tym momencie oboje polecieli na drewniane, mocne drzwi.
Szczęśliwie, osłabione wszelakimi zaklęciami ustąpiły pod ich wspólnym ciężarem, miotniętym nań czarem Nhandha. Korytarz... Leżeli już na korytarzu. Już niedługa droga! |
|
|
|
 |
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|